„…wpatrywałam się w Rany Chrystusa Pana, ze szczególną łaską udzieloną mi niespodziewanie. Te Rany i Krew sącząca się, wyjawiając mi tajemnicę miłości, dawały mi razem uczucia Maryi współcierpiącej, a głębokość nieskończona Rany Serca Jezusa sprawiła mi ból wewnętrzny, a jakby zewnętrzny w miejscu serca dotkliwy. Gdy o sobie na chwilę pomyślałam, ta Krew stała się ratunkiem moim i oczyszczeniem. Jakby z Panem Jezusem czułam wielką miłość dla grzeszników; modliłam się za nich jakby z rozkazu Pana Jezusa. Miłosierdzie Jego było coraz większe i nieskończone, i jakby w stosunku z głębokością tej rany, pełnej ognia Miłości; o tej Miłości pojęcia mieć nie można; a też obfitość łaski biedny człowiek zrozumieć nie może. Taka chwila wyjaśnia ubóstwo nasze, a także bogactwo bez miary, które posiąść możemy za pomocą krzyża najsłodszego i wierności naszej.”
/ Matka Celina „Zapiski” – 3.VII.1883/